Zorzynka było widać już z daleka – pomarańczowe plamki na białych skrzydłach migały to tu, to tam. Trudniej było zrobić mu zdjęcie. Cały czas latał i nie mogłam wypatrzyć czy i gdzie siada. Na ratunek przybył czosnaczek pospolity (Alliaria petiolata). Rósł samotnie na skraju lasu górował pomiędzy sosnami nad ściółką leśną. Czosnaczek był swego rodzaju latarnią morską dla motyli tam przelatujących. Jego białe kwiatki powodowały, że motyle jeżeli nie usiadły na nim, to przynajmniej zniżały lot. Zorzynek był tym który postanowił po szalonym locie na krótką chwilę na nim przysiąść. A mógł się zmęczyć – na drodze swojego lotu zaczepiał inne bielinki sprawdzając czy to przypadkiem nie panie zorzynkowe – które podobno rozpoznaje dopiero po zapachu z bliskiej odległości.
Samic nie udało mi się wypatrzyć. Gdy siedzą – spód ich skrzydeł powoduje, że są dla nas prawie niezauważalne, a z otwartymi wyglądają jak zwykłe bielinki. (samice nie mają pomarańczowych plam na skrzydłach)
Motyl pojawia się: 3/IV – 1/VI